Jakiego samorządu potrzebujemy po 33 latach?

18 września 2023 w Gminie Dobra w powiecie limanowskim samorządowcy, naukowcy i eksperci spotkali się przy I Okrągłym Stole Samorządowym, by dyskutować o problemach, z jakimi borykają się obecnie samorządy terytorialne i wyzwaniach na przyszłość.

Trzy dekady funkcjonowania samorządów

Samorządy terytorialne w Polsce wyrosły z ruchów komitetów obywatelskich, na silnym etosie obywatelskim, o czym przy Samorządowym Okrągłym Stole wspominał Adam Sołtys, Wójt Gminy Słopnice: – Jestem w samorządzie od samego początku, a nawet wcześniej – od roku 1980, kiedy to zakładaliśmy Solidarność pracowniczą, rolniczą, podziemną, komitety obywatelskie. Pamiętam doskonale dyskusje w Komitetach Obywatelskich Solidarności czy to ma się przekształcać w partie polityczne, czy działać jako takie ugrupowania społeczne. Było tych dyskusji wiele, w każdym razie bardzo nas ucieszyły samorządy wtedy, bo to było takie zinstytucjonalizowanie tych przemian, o których się mówiło i to było bardzo ważne. Z rozrzewnieniem wspominam te czasy kiedy były tylko dwie ustawy – kompetencyjna i o pracownikach samorządowych, a resztę należało do kompetencji, do mądrości, do rozsądku ludzi, którzy to stworzyli. Stworzyli to bardzo dobrze najczęściej prości ludzi, którzy wzięli się za tę robotę. Mieli jedną wspólna cechę – mądrość życiową i chłopskie, zdrowe podejście do rzeczywistości. Wtedy pierwsze uchwały, które rady podejmowały, to było przeznaczenie tych groszowych diet na przedszkola, na szkoły, na różne publiczne zadania. My jako Galicja mamy tutaj duże doświadczenie w samorządności, ponieważ byliśmy niestety pod zaborem, ale wtedy ta samorządność naprawdę była spora. Dzisiaj nasze kompetencje są bardziej ograniczone. Szkoda, że na przestrzeni tych lat tak się to wszystko skomplikowało, że my już w gminach nie rządzimy, tylko zarządzamy i służymy. W zasadzie bez sztabu prawników, bez różnych instytucji, które nam pomagają, ciężko jest zarządzać. Mój dziadek, który był sołtysem, miał większe kompetencje kiedyś niż ja dzisiaj jako wójt. Ja tylko wykonuję ustawy. Każda opcja polityczna na przestrzeni tych 33 lat jakoś tam ograniczała. Myślę, że w tej euforii przemian w latach 90. wszyscy byli za, a potem się zorientowali, że za dużo wpływów wypuścili i tak to się ogranicza. Na przykład obniżka pensji, które nie były 20 lat podnoszone, a potem drastyczna podwyżka, to rodzi konflikty społeczne na dole.


Adam Sołtys Wójt Gminy Słopnice. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Podobnymi odczuciami na temat ograniczania kompetencji samorządów podzieliła się Małgorzata Małuch, Wójt Gminy Sękowa: Z samorządem związana jestem od początku, 30 lat ponad. Przeżywaliśmy różne ciężkie chwile, ale samorząd to są ludzie, którzy podchodzą do tematów zadaniowo. Przynajmniej tam, gdzie te samorządy dobrze funkcjonują, to jest właśnie takie podejście, trzeba zrobić, to robimy. Wiadomo, że narzekamy, zawsze narzekaliśmy. Teraz faktycznie czujemy się trochę osaczeni, czujemy to ograniczenie tej swobody samorządowej, czujemy też natłok różnego rodzaju obowiązków biurokratycznych, sprawozdawczych, ewidencyjnych w dość dużym chaosie prawnym, który też nie jest wynalazkiem dnia dzisiejszego. My w tym chaosie funkcjonujemy od samego początku. Marzy się nam stabilne prawo, marzy się nam prawo takie, które daje perspektywę, spokój planowania, szczególnie w kontekście finansów publicznych. To, że ta ustawa powstała w takim kształcie, w jakim obowiązywała, to świadczy o wielkiej odwadze ojców samorządu terytorialnego. Ten nasz samorząd, który powstał w 1990 roku, on był pisany z większą odwagą, jak nie jeden samorząd na zachodzie Europy. Dawał więcej kompetencji w stosunku do tego co się działo już w starych demokracjach, dawał zaufanie samorządom i to zaufanie rodziło odpowiedzialność. 

Pochwała samorządu polega na tym, że on został zbudowany na całkowitym zaprzeczeniu centralistycznej mentalności, że ci w terenie sobie nie poradzą. Ja to widziałem jako sekretarz Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego w latach 90., kiedy nie wierzono powszechnie w urzędach, że samorząd w ogóle sobie da radę. Wyobrażano sobie ludzi, którzy będą rządzić samorządem jako niespełna rozumu, niewykształconych, niemających za grosz tej wiedzy, którą jest w Warszawie w instytucjach centralnych – stwierdził prof. UEK dr hab. Rafał Matyja z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie


dr hab. Rafał Matyja, prof. UEK Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Polityczna kolonizacja samorządów

Niebezpiecznym zjawiskiem, które osłabia samorząd jest coraz większe upolitycznienie i upartyjnienie. 

Klientelizm polityczny jest narzucany jako reguła postępowania w realizacji samorządu, co odczuwamy, jeśli jesteś blisko władzy, to możesz otrzymać więcej i wolno ci więcej stwierdził prof. Jerzy Hausner, Przewodniczący Rady Programowej Open Eyes Economy Summit

Głównym czynnikiem, który popycha samorządy w klientelizm polityczny jest uzależnianie finansowe samorządów od środków niewłasnych – grantów, dotacji, subwencji. Im bardziej jesteśmy uzależnieni, im trudniejszą mamy bieżącą sytuację, tym ten klientelizm wzrasta. Polski Ład, inflacja, a z drugiej 14 miliardów zł rekompensaty rozprowadzanych według nie do końca jasnych reguł, trochę na zasadzie możemy wam dać, możemy wam nie dać, czy te przywożone czeki. To wszystko uzależnia i psuje sytuację gminy zaradnej, aktywnej i skazuje ją na niesamodzielność. Im większe jest uzależnienie finansowania, tym w większym stopniu gmina jest podatna na wewnętrzne i zewnętrzne kolonizowanie. Wewnętrzne np. gdy pozwalamy na eksploatację surowców, bo brakuje nam pieniędzy na utrzymanie, a zewnętrzne, gdy godzimy się na pewne formy eksploatacji gospodarczej naszej gminy, niekoniecznie korzystne, ale dające szybki przyrost, szybkie efekty. Na przykładzie szczególnie wielkich miast widzimy, jak silnie były one kolonizowane przez dwie grupy: deweloperów i lobby samochodowe wyjaśnił Hausner


prof. dr hab. Jerzy Hausner Przewodniczący Rady Programowej Open Eyes Economy Summit, Fundacja GAP. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Hausner podkreślił również, że samorząd terytorialny musi być pomyślany jako rzeczywista społeczna przeciwwaga w upartyjnianiu naszego państwa: Zjawisko kolonizowania partyjnego naszego państwa jest narastającym problemem. To nie jest kwestia tylko i wyłącznie obecnego obozu rządzącego. Tak było i w poprzednich, łącznie z tym obozem, którego w jakimś stopniu byłem emanacją jako minister i widziałem te zjawiska. Nie liczmy na to, że system prawny to zablokuje

Od pewnego czasu, a przede wszystkim przez ostatnie 8 lat, samorząd terytorialny czy to wojewódzki, powiatowy, a nawet gminny zaczyna być upolityczniany, a wręcz powiedziałbym nawet upartyjniany. Pięć lat temu podczas wyborów samorządowych premier polskiego rządu jeździł po poszczególnych samorządach i namawiał, żeby głosować na tego kandydata, bo jak go wybierzemy, to on zrealizuje wszystkie potrzeby i te środki do tej gminy trafią, sugerując, że jak mieszkańcy wybiorą tego drugiego, to te środki nie trafią. Mieszkańcy przez pryzmat takiego upolitycznienia zaczynają od samorządu się odsuwać. Ten przykład, który podałem, to spowodowało, że w tych wyborach samorządowych nie wygrali ci, tylko wygrali z drugiej strony. To świadczy o tym, że tak naprawdę mieszkańcy zrozumieli ten przekaz i powiedzieli „nie”, dali czerwoną kartkę. Wiedzą o tym doskonale, że nie można pozwolić na to, by samorządy terytorialne upolityczniać – wspominał Adam Korta, Starosta Powiatu Bocheńskiego


Adam Korta – Starosta Powiatu Bocheńskiego. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Stopień upolitycznienia jednostek samorządowych może być różny. Samorządy gminne z reguły są mniej narażone na upolitycznienie niż samorządy powiatowe, miejskie czy wojewódzkie. – Jestem w samorządzie prawie 25 lat, czyli szóstą kadencję. Czy samorząd jest upolityczniony? Moim zdaniem nie. To wszystko zależy od funkcjonowania gminy, od sposobu rozmowy. To, że kandydaci do rady gminy kandydują z różnych ugrupowań politycznych, to jest normalna rzecz i tak powinno być, uważam. Wszystko zależy od organizacji pracy rady gminy. W naszym przypadku Gminy Dobra na drugi dzień po wyborze zapominamy kto, z jakiego ugrupowania kandydował. Liczy się praca na rzecz mieszkańców – powiedział Jan Palki, Przewodniczący Rady Gminy Dobra

Na finansowej krawędzi

Głównym problemem podnoszonym przez obradujących samorządowców jest niewystarczające finansowanie samorządu, które sprawia, że niemożliwe staje się planowanie budżetowe. Do tego dochodzi inflacja, za sprawą której to, co było już trudne, obecnie staje się wręcz niewykonalne. 

W finansowaniu samorządów stało się ostatnio wiele złego. To absolutna nieprzewidywalność i niemożność sensownego, odpowiedzialnego planowania przyszłości. Jest ratowanie takie nagłe. Konstruujemy budżet zupełnie nierealny, któregoś dnia te dziury budżetowe nie zostaną zalepione. Możemy stracić całkowicie możliwość panowania nad swoimi budżetami – stwierdził Jacek Lelek, Burmistrz Starego Sącza.

Adam Sołtys, Wójt Gminy Słopnice zwrócił uwagę na to, jak dużą część budżetu pochłania oświata, do której samorządy muszą coraz więcej dopłacać: – Edukacja w naszych budżetach to jest prawie połowa budżetu. Samorządy zawsze dopłacały do subwencji oświatowej. W 2020 roku dopłacały ok. 5 miliardów zł, obecnie dopłacają grubo ponad 30 miliardów. 

O tym jak finansowanie oświaty wygląda z perspektywy powiatu, opowiedział Adam Korta, Starosta Powiatu Bocheńskiego: – Do 2017 roku ta subwencja, która trafiała do powiatu była wystarczająca wręcz nawet można powiedzieć, że trochę zostawało. Natomiast od pewnego czasu zmiany w algorytmach, które są przygotowywane przez Ministerstwo Edukacji, spowodowało to, że z roku na rok ta subwencja jest niewystarczająca i samorząd powiatowy również do edukacji średniej musi dokładać. Jak dodał, problemy finansowe powiatów najmocniej dotykają szpitale: Przez te 25 lat samorządy powiatowe wykonały bardzo tytaniczną pracę. Poza tym, że została utworzona ustawa o samorządzie powiatowym, powstał samorząd powiatowy i wojewódzki, była przygotowana później kolejna ustawa, która dawała realne narzędzia finansowe samorządowi powiatowemu. W 2001 roku tą ustawę zawetował ówczesny Prezydent Aleksander Kwaśniewski. Od tamtego momentu nie znalazło się żadne inne rozwiązanie, które by dawało realne narzędzia finansowania samorządu powiatowego. Tak jak samorząd gminny posiada bardzo duże udziały w podatkach, chociaż uważam, że na dzień dzisiejszy niewystarczające, to samorząd powiatowy ma niewielki. Samorząd powiatowy miałby pełnić rolę ponad lokalną i zarządzać takimi zadaniami jak pomoc społeczna, czyli domy pomocy społecznej, domy dziecka. Te największe problemy, które wywołują dzisiaj w skali całej Polski powiatowej, to szpitale powiatowe, które są niedofinansowane. 

Obecna sytuacja finansowa samorządów skutkuje nawarstwianiem się problemów takich jak dług osobowy, czyli deficyt kadry niezbędnej do funkcjonowania samorządu, o czym mówił Mieczysław Uryga, Starosta Limanowski: Mam wspaniałych pracowników, którzy podnoszą swoje kwalifikacje i naprawdę wypełniają bardzo dobrze swoją obowiązki, ale też trzeba im godnie zapłacić, a samorządów nie stać. Potrzebuję budowlańców do wydawania decyzji budowlanych, geodetów i innych fachowców, ale trudno ich utrzymać jak w sektorze prywatnym. Jest tak, że firmy wykupują fachowców i cały czas się z tym borykamy. Ogłaszam ciągle konkurs do budownictwa, z małymi efektami, bo nie ma fachowców, którzy będą pracować za to możliwe nasze wynagrodzenie.


Mieczysław Uryga – Starosta Limanowski. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Jak podkreślił Prezes Pracodawców RP, posiadanie własnych dochodów przez samorządy jest kluczowe: Pytanie brzmi czy można przełamać obowiązujący od zawsze paradygmat, że samorządy nie uczestniczą w podziale VAT-u. Z punktu widzenia samorządów lokalnych ogromną rolę odgrywa udział w podatku od osób fizycznych. Mnożą się pomysły jak podnosić kwotę wolną od podatku, ale tym samym samorządy otrzymują mniej pieniędzy. Więcej pieniędzy z PIT-u, CIT jest ważny dla bytów regionalnych i kłania się VAT. Ja bym bardzo naciskał na to, żeby odbyła się debata dotycząca tego czy samorządy powinny być finansowane w części z VAT-u. Takie stanowisko podzielił również Adam Sołtys: – Pojawiły się teraz nowe pieniądze z Nowego Ładu. One się teraz ładnie wydają, bo jest mało ograniczeń, to my decydujemy, na co wydajemy. Środki, które utrzymujemy z różnych programów są celowe, na inwestycje. Natomiast rosną koszty utrzymania gminy – odśnieżanie, dostawa wody, ścieki i wszystkie działania, które kontynuujemy. My na to nie mamy pieniędzy, bo podatki, które otrzymywaliśmy, się kurczą. Jestem ogromnym zwolennikiem tego, by samorządy wreszcie miały udział w podatku VAT, który jest pewnym, stałym i rosnącym podatkiem. Niestety trafia to na próżnię.  

Samorząd nie jest oparty tak mocno na swoich pieniądzach, jak powinien, bo wiele samorządów, by się nie dało rady oprzeć się na swoich pieniądzach. Podświadomie ludzie czują, że to jest dystrybucja pieniędzy z centralnego budżetu i to nie jest zarządzanie naszymi pieniędzmi, tylko samorząd dostaje je od tego dobrego wujka. Jeszcze w tej chwili część propagandy to potwierdza, że samorządy jak chcą, to dostaną, bo są zaradne, dostaną ekstra pieniądze wyjaśnił Rafał Matyja. 

Z kolei Małgorzata Małuch zwróciła uwagę na problem centralnej ingerencji w ustalaniu taryf za usługi wodno-kanalizacyjne: Do tej pory gminy liczyły, ustalały taryfy i były one realnie ustalane i przyjmowane przez radę gminy. W tym momencie robią to Wody Polskie i jesteśmy też w sytuacji podbramkowej, bo te taryfy są nadane z góry, natomiast my musimy je realizować.

Problemem jest także przejrzystość finansowania zadań zleconych, o czym na przykładzie dróg wspominał Jan Palki: Mamy różne rodzaje dróg powiatowe, wojewódzkie, krajowe. Samorząd finansuje chociażby oświetlenie drogi krajowej, czego nie powinno być, skoro jest to droga krajowa.

Strukturalne warunki do uzależnienia finansowego i klientelizmu politycznego tworzy dysproporcja pomiędzy decentralizacją wydatkową a decentralizacją dochodową. Pod względem decentralizacji wydatkowej Polska jest w czołówce (na czwartym miejscu) wśród krajów UE. Pod względem udziału wydatków samorządowych w PKB mamy dwucyfrowy wskaźnik i razem z krajami skandynawskimi daleko wyprzedzamy na przykład Niemcy. Natomiast jeżeli chodzi o decentralizację dochodową zostajemy w ogonie. Tu następuje znaczne zubożenie, co jest wynikiem ostatnich lat Polskiego Ładu, ale też inflacji. W tym roku samorządy otrzymały 14 miliardów dodatkowej subwencji, ale liczonych według klucza, który ustala centrum zwrócił uwagę prof. dr hab. Tadeusz Kudłacz z Akademii Nauk Stosowanych w Nowym Sączu. Jego zdaniem należy przywrócić właściwą proporcję między decentralizacją wydatkową a dochodową. 


prof. dr. hab. Tadeusz Kudłacz – Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Ustawa o metropoliach

W trakcie obrad został poruszony również problem braku powszechnego rozwiązania metropolitalnego. 

Pod koniec rządów Platformy z 2015 roku udało się przepchnąć ustawę metropolitalną, ale de facto nie weszła ona w życie. To znaczy, następna ustawa o metropolii w województwie śląskim zawiesiła, zamknęła jej działanie i jesteśmy dzisiaj bez powszechnie obowiązującej ustawy metropolitalnej. Z metropoliami moim zdaniem jest tak, że po pierwsze, liczba metropolii, które walczą o ten status, jest za mała, żeby stworzyć tę masę krytyczną, a po drugie, część prezydentów ma wątpliwości czy chcemy metropolii z prawdziwego zdarzenia, na przykład takiej, gdzie doszłoby do wyborów w skali całej metropolii, bo obawiają się o wyniki takich wyborów stwierdził Rafał Matyja

W sensie rzeczywistym metropolie istnieją tylko, że ustrój ich nie widzi i nie mamy systemu zarządzania nimi. Duże miejscowości wylewają się na zewnątrz i to wymaga łącznej pracy w zabezpieczeniu w energię i wodę, mobilności, ustawienia edukacji tak, żeby ona pracowała na szerszym obszarze. To jest kwestia, którą ustrojowo trzeba zauważyć, a funkcjonalnie potem rozwiązywać i zarządczo. Już 10 lat temu powinny być wprowadzone metropolie. One są ważne z punktu widzenia zaspokajania potrzeb mieszkańców, a także tempa przyrostu PKB generowanego w Polsce. To nie jest tak jak się czasami mówi, że powstanie metropolii będzie zabierać dochody innym. Po prostu PKB wytwarzane w Polsce będzie większe, będzie większy tort do podziału. Istotna jest istotna jest kwestia delimitacji, czyli granic metropolitalnych. Mnie jest bliskie stanowisko, w którym granice małych województw tych 49 wyznaczały granice niektórych metropolii, czyli metropolie postrzegam nieco szerzej niż byty aglomeracyjne, to jest zjawisko większe – dodał Rafał Dutkiewicz.

Prof. dr hab. Hubert Izdebski z Uniwersytetu SWPS zwrócił uwagę, że metropolie to kwestie nie tylko zadań samorządowych, lecz również zadań administracji rządowej: Warszawa jest jedną jedyną metropolią, która ma policję metropolitarną, prawie jak Nowy Jork, bo komendant stołeczny policji obejmuje również swoją władzą wszystkie okalające powiaty. To akurat mamy, a dlaczego straż pożarna, która jest przecież niesłychanie ważna tego już nie ma.


prof. dr. hab. Hubert Izdebski – Uniwersytet SWPS. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Wyzwania globalne

Zmiany klimatyczne i ich konsekwencje dla gospodarki energetycznej i wodnej, kwestie migracyjne i postęp technologiczny (cyfryzacja), to największe globalne wyzwanie, którym będą musiały sprostać także jednostki samorządowe. 

Są dwie ważne rzeczy z punktu widzenia transportu publicznego, jeśli chodzi o tak duże aglomeracja jak Aglomeracja Wrocławska. Po pierwsze to musi trwać krócej niż normalnie, jeżeli przez normalnie rozumiemy możliwość poruszania się samochodem. Po drugie, ruch samochodowy indywidualny musi być szykanowany. Nie ma innego wyjścia, tak musi być – podkreślił Rafał Dutkiewicz. Jak podał, w 2002 roku dziennie do Wrocławia wjeżdżało 40 tysięcy samochodów, a w 2018 aż 240 tysięcy. 

Rafał Matyja zwrócił uwagę, że wprowadzanie działań proklimatycznych jest słuszne, to może ono sprzyjać centralizacji. Ja się z tym zgadzam, że trzeba eliminować, tylko żeby to zrobić, to trzeba użyć wielkiej armaty. To nie jest tak, że we wszystkich gminach wygrają zwolennicy transportu zbiorowego, a nawet spodziewam się, że w bardzo niewielu wygrają. Wiele rzeczy, które trzeba będzie robić w ramach pakietu klimatycznego, nie będzie miało poparcia lokalnych społeczności, więc to będzie kolejny krok, żeby jednak centralizować. Jest bardzo dużo tak zwanej agendy eksperckiej, która przekonywać będzie, że samorządom to nie powinniśmy na za dużo pozwolić i w trybie ustawowym, rozmaitym będzie się te samorządy ogrywać – wyjaśnił Matyja.

Zmiany demograficzne

Drugim istotnym zagrożeniem dla funkcjonowania samorządu terytorialnego jest starzenie się społeczeństwa, a co za tym idzie wyludnianie się niektórych regionów kraju. Dla wielu  jednostek samorządu terytorialnego oznacza zmniejszenie bazy podatkowej. My się w zastraszającym tempie starzejemy, bardzo nas ubywa. Przyrost naturalny jest bardzo niewielki. Ja w tej chwili patrzę na kryzys demograficzny z innej perspektywy, ale ta dana, którą za chwilę podam, jest porażająca. Mianowicie, jeśli wszystkie pomysły na różnego rodzaju emerytury stażowe i różne inne się przydarzą, to za kilka lat będziemy w sytuacji, w której z rynku pracy dziennie będzie ubywało 1000 osób – stwierdził Rafał Dutkiewicz. 

Konsekwencje zmian demograficznych dotykają już oświaty, o czym mówiła Małgorzata Małuch: Jesteśmy w tym momencie w okresie bardzo słabej demografii i co roku przynajmniej jeden oddział czy dwa oddziały szkoły musimy likwidować. Powstaje problem małych szkół, gdzie kilkoro dzieci uczęszcza do szkoły, a samorządy są zmuszone do utrzymywania tych małych szkółek. Jest to ciągła walka. 

Małuch zwróciła też uwagę, że polityka senioralna już zaczyna wypierać polityką oświatowo-edukacyjną: Problemów związanych z zabezpieczeniem potrzeb seniorów jest bardzo dużo. Jak są dostępne środki na taką aktywną organizację życia seniorów różne dzienne domy, spotkania integracyjne, wyjazdy i tutaj można naprawdę wiele zdziałać, tak jak chodzi o opiekę stacjonarną dzienne całodobowe domy pomocy społecznej zostaliśmy z tym sami i z roku na rok coraz większe środki musimy przeznaczać na utrzymanie pensjonariuszy w domach pomocy społecznej. Wiadomo, że z tych domów korzystają zwykle osoby samotne, biedne, potrzebujące wsparcia, więc tutaj udział finansowy muszą pokrywać samorządy. W tym obszarze jest naprawdę potrzebne bardzo szybkie i bardzo istotne wsparcie, ponieważ po prostu nie damy rady niedługo. Zresztą już to zjawisko jest widoczne, że potrzebujących seniorów samorządy nie kierują do domów pomocy, a próbują w jakiś inny sposób ten problem załatwić – wyjaśniła Małuch.  

Dług technologiczny samorządów

Gwałtowna rewolucja technologiczna, której doświadczamy, wymusza na samorządach zupełnie inny sposób myślenia o sposobie dostarczania usług mieszkańcom, tak aby sprostać oczekiwaniom nie tylko tych najmłodszych mieszkańców, ale także tych najstarszych. Jednym z wyzwań w tym obszarze jest zmiana świadomości postrzegania przez włodarzy i pracowników gminy czy miasta. – Nie da się przeprowadzić transformacji cyfrowej, nie da się rozwijać nowych usług bez wsparcia zarządu miasta, zarządu gminy. Jeśli tutaj tego wsparcia nie ma, niczego nie osiągniemy. Zawsze technologia przegrywa z nowym żłobkiem, z nową szkołą, z przebudową szpitala powiatowego czy miejskiego. To powoduje, że samorządy stały się mistrzami w rollowaniu tzw. długu technologicznego. Eksploatujemy stare wdrożone systemy, niejednokrotnie niewydolne. Dużo się teraz mówi o cyberbezpieczeństwie, im starszy system wszelkiego rodzaju podatności w tym zakresie – powiedział Jarosław Bułka, Pełnomocnik Prezydenta Miasta Krakowa ds. Transformacji Cyfrowej. 


Jarosław Bułka – Pełnomocnik Prezydenta Miasta Krakowa ds. Transformacji Cyfrowej. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Podkreślił, że problem długu technologicznego jest tak trudny ze względu na uwarunkowania finansowe i prawne. – Tutaj dotykamy prawa o zamówieniach publicznych, wieloletnich planów finansowych. Jak wkomponować długie programy transformacyjne w budżety samorządu, to naprawdę jest sztuka. Kolejna rzecz, która boli, to jest często prawo, które ogranicza. Technologicznie jesteśmy w stanie dostarczać mieszkańcom bardzo wyrafinowane usługi, ale rzeczywistość prawna za technologią nie nadąża. Pandemia obnażyła te niespójności bardzo wyraźnie. Nie mogliśmy naszym mieszkańcom dostarczać tablic czy dowodów rejestracyjnych za pomocą automatów paczkowych, bo prawnie jest to niemożliwe, technologicznie – jak najbardziej. Nie możemy monitorować w sposób automatyczny, używając algorytmów sztucznej inteligencji strefy wjazdu do Starego Miasta w Krakowie, bo straż miejska została pozbawiona tego narzędzia, którym jest możliwość karania kierowców na podstawie rejestracji obrazu wideo – wyjaśnił Bułka. 

W kontekście technologicznym zwrócił on także uwagę na starzenie się społeczeństwa: – Będzie to wymuszało na samorządach diametralną zmianę modelu świadczenia usług socjalnych. Będziemy musieli do codziennego słownika na stałe wprowadzić telemonitoring, telenadzór, teleopiekę, telediagnostykę, wszystkie rzeczy związane z teleprofilaktyką, bo ludzi starszych będzie przybywało. Baza – mówię tutaj o tej infrastrukturze związanej z domami pomocy społecznej czy z ZOL-ami – ona się gwałtownie nie odbuduje i nie przyrośnie, musimy wymyślić inne metody. Musimy też nauczyć się pracować z naszymi starszymi mieszkańcami, wykorzystywać mosty pokoleniowe, angażować młodych ludzi w proces edukacji technologicznej, by wdrażali seniorów w ten cyfrowy świat, po to, żeby oni też w przestrzeni miejskiej, gminnej, powiatowej mogli się odnaleźć. 

Kolejną podnoszoną przez Jarosława Bułkę kwestią była wielojęzyczność usług. Napływ ludności z Ukrainy sprawił, że samorządy gwałtownie musiały dostosować swoje narzędzia komunikacyjne do obsługi społeczności nie tylko lokalnej, ale też do społeczności emigracyjnej. 

Ostatnim wskazanym wyzwaniem jest jego zdaniem przejście z tradycyjnego modelu komunikacji z mieszkańcami do domeny elektronicznej. – Musimy przejść do social mediów, bo tam są nasi mieszkańcy. Musimy zrozumieć jaką wartość dla tej komunikacji niosą czat boty, voiceboty, jak to się ma do serwisów tradycyjnych www, jak to się ma do BIP-a, jak to się ma do sztucznej inteligencji, do tego co w tej chwili elektryzuje społeczność, jak na przykład czat GPT. To wszystko musi stać się przedmiotem debaty w samorządzie w kontekście nowych usług – zakończył.

Współpraca z biznesem

Partnerem I Samorządowego Okrągłego Stołu jest Grupa InPost. W ramach strategii ESG firmy powstał program InPost Green City, którego efektem jest niemal 50 zielonych inwestycji w miastach, realizowanych w partnerstwie z samorządami. – Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy firmą, która zmieniła rynek dostaw w Polsce i chcemy, by nasze urządzenia wpisywały się w tkankę miejską miast, miasteczek i wsi. Czujemy się współodpowiedzialni za tworzenie tej przestrzeni – powiedziała Dagmara Bednarczyk, Ekspert ds. relacji partnerskich i Programu InPost Green City. – My w ramach programu InPost Green City nie idziemy tylko do dużych miast. Mamy w swoim programie Śrem, Rumię, za chwilę będziemy mieć takie miasta jak Zgorzelec czy Rakoniewice, wszędzie tam, gdzie jest zapotrzebowanie na wysokiej jakości usługi logistyczne – zwrócił uwagę Ariel Wojciechowski, Ekspert ds. relacji partnerskich i Programu InPost Green City.

Przy podejmowanych inwestycjach firma Grupa InPost duży nacisk kładzie na to, by odpowiadały one potrzebom mieszkańców. My prosimy miasta pokażcie nam tych lokalnych liderów, którzy aż rwą się do pracy, pokażcie nam te obszary, w których wy nie macie czasu, bo jesteście przeładowani obowiązkami – podkreślił Wojciechowski. W Częstochowie firma InPost razem z władzami miejskimi zrewitalizowała Plac Pamięci Narodowej. Odbetonowaliśmy go, robiąc nasadzenia drzew i krzewów. To właśnie mieszkańcy w sondzie internetowej wskazali nam to miejsce jako obiekt do rewitalizacji. Teraz działamy nad wspólnym placem do street workout’u w Kielcach. Ten projekt był przygotowany jako projekt do budżetu obywatelskiego, bo akurat na tym jednym osiedlu przy ulicy Szczygla okazuje się, że są mieszkańcy, którzy potrzebowaliby takiej strefy – nakreśliła Bednarczyk. Na początku października będziemy otwierać jeden z ogrodów deszczowych. W ślad za tym pójdą warsztaty edukacyjne – dodał Wojciechowski

W tym roku program InPost Green City nawiązał współpracę merytoryczną z think tankiem OEES HUB, a udział przedstawicieli programu w I Samorządowym Okrągłym Stole w Dobrej otwiera cykl wspólnych działań, na które składać będą się jeszcze: seminarium miejskie (online), okrągły stół o mobilności w mieście podczas Open Eyes Economy Summit (21-22 listopada 2023) oraz seria podcastów.

Potrzebny trzeci etap reformy samorządowej

W 2013 roku, grono ekspertów pod kierunkiem prof. Jerzego Hausnera stworzyło raport „Narastające dysfunkcje, zasadnicze dylematy, konieczne działania. Raport o stanie samorządności terytorialnej w Polsce”, który jest dobrym punktem wyjścia do pogłębionej diagnozy stanu polskiej samorządności. 

Generalna myśl, mówiła o tym, że aczkolwiek reforma samorządowa w Polsce nam wyszła, to nie ma czegoś takiego jak raz na zawsze utrwalony stan funkcjonowania jakiegokolwiek systemu społecznego. Wszystko to, co jest społeczne, co techniczne, co biologiczne polega dysfunkcjonalizacji, degeneracji, czyli pewnym procesom naturalnym zużywania w wyniku. Pojawia się rutyna, utrwalone interesy czy dodatkowe problemy, które nie były jakby w tej konstrukcji uwzględnione. Zaobserwowaliśmy, że samorząd traci dynamizm rozwojowy, coraz bardziej kostnieje, coraz trudniej radzi sobie z wyzwaniami. Stwierdziliśmy, że potrzebujemy trzeciego etapu reformy samorządowej. Nie dlatego, że pierwszy czy drugi etap były źle zrobione, owszem mogły być zrobione lepiej, zwłaszcza drugi etap, lecz ważne jest, że budując tak złożony system nie widzimy dysfunkcjonalizacji i nie potrafimy jej zapobiegać. Zarówno pierwszy jak i drugi etap reformy samorządowej oraz późniejsze korekty, których dokonano m.in. zrezygnowanie z kolegialności zarządzania gminami, one cały czas utrwalały to, że samorząd był umacniany tylko od jednej strony jako część państwa, podczas gdy samorząd terytorialny musi mieć dwa istotne źródła zasilania. Pierwsze samorząd terytorialny musi być fragmentem organizacji państwa to jest ten terytorialny wymiar, a drugie to wspólnota mieszkańców. Ten drugi filar nigdy w Polsce nie był silny, a później jeszcze słabo w wyniku położenia akcentów. Tym łatwiej można dokonywać upartyjnionej centralizacji, im słabsze jest to oddziaływanie po stronie wspólnoty mieszkańców – wyjaśnił Jerzy Hausner.

Pewien błąd ustrojowy w 2002 roku polegał na tym, że wprowadzono bezpośrednie wybory wójta, burmistrza, prezydenta, ale zaniedbano kwestie jakiegokolwiek wprowadzenia sprzęgła pomiędzy, powiedzmy burmistrzem a radę gminną. Od tego czasu niezwykle zmalała rola rady. Niezwykle częste są przypadki w Polsce, że można rządzić, łącznie ze stanowieniem budżetu poprzez RIO, zupełnie pomijając rolę rady. Po 2002 roku stała się jeszcze jedna rzecz została wprowadzona kadencyjność wójt, burmistrza, prezydenta mogą być wybrani tylko na dwie kadencje. Wprawdzie wydłużono kadencję do 5 lat, ale jest to istotny element ustrojowy, dlatego, że praca na dokonania o charakterze komunalnym częstokroć trwa bardzo długo stwierdził Rafał Dutkiewicz. 

Pierwszej kadencji wójt będzie się starał jak najlepiej wywiązać ze wszystkich obietnic, oczekiwań, ale czy w drugiej kadencji już się będzie starał? Niekoniecznie – dodał Jan Palki.

Według Rafała Dutkiewicza potrzebne jest znalezienie rozwiązania, które określa „sprzęgłem” pomiędzy radą gminną, a bezpośrednio wyłonionym burmistrzem, wójtem, prezydentem. Są różne rozwiązania. W systemie niemieckim na przykład z mocy prawa częstokroć w niektórych landach burmistrz pełni z mocy prawa rolę przewodniczącego rady, wtedy w tych dużych jednostkach popełnię teraz żart przynajmniej bywa na posiedzeniach rady miejskiej, ponieważ zdarza się, że w dużych miastach w Polsce prezydenci nie przychodzą na posiedzenia rady. Jest też rozwiązanie nazywane magistratem, czyli zarządem, który jest pewną polityczną emanacją rady i z którą burmistrz musi współpracować. 

Zdaniem Adama Korty elementem, który pogarsza działanie samorządów, jest dualizm prawny. Podam bardzo prosty przykład, który dotyczy i samorządu gminnego i powiatowego kwestia zarządzania oświatą. Z jednej strony mamy samorząd burmistrza, prezydenta, starostę, zarząd powiatu czy zarząd województwa jako organ prowadzący. Z drugiej strony mamy kuratora. Cała finansowanie organizacje oświaty spada na samorząd terytorialny, natomiast kurator, zamiast pomagać, to on jakby trochę podkłada nogi w realizacji tych zadań. Myślę, że to powinno być w bardzo szybko doprecyzowane, bo uważam, że kuratoria stały się reliktem tamtego systemu i nie są pomocą we wspieraniu samorządowców, tylko wręcz utrudniają realizację tych podstawowych działań, jakie do samorządu terytorialnego należą. 

Rafał Matyja zwrócił uwagę, że utrzymanie samorządności w następnych 20 latach, będzie wiązało się z wieloma dużymi problemami: Depopulacja będzie skłaniała bardzo wielu, zwłaszcza burmistrzów i prezydentów tracących ludność miast do tego, żeby martwić się z czego utrzymają usługi publiczne na tym poziomie, który zbudowali, zwłaszcza w trakcie „prosperity” unijnej. Jego zdaniem odpowiedzi na bolączki samorządu należy szukać w trzech obszarach. Pierwszy to szukanie rozwiązań finansowych, które będą dawały podmiotowość niewynegocjowaną z wojewodą czy z rządem, tylko podmiotowość w oparciu o środki własne. Druga kwestia to uratowanie tego co jest w samorządzie najmocniejsze, czyli gminy: Uważam, że któryś z kolejnych rządów będzie musiał uznać, że powiat i województwo powinny mieć władzę opartą o reprezentację moim zdaniem rad gmin. To będzie najszczęśliwsze rozwiązanie, doda im bardzo skrzydeł, ale nie pozbawi sprawczości wójta i burmistrza. Rada gminy, która może wpływać na wybory delegatów do rady powiatu i nie mamy wyborów powiatowych, a jest powiązanie między gminą a powiatem a nie odrębny byt polityczny. Na poziomie sejmiku wojewódzkiego to jest jedyna szansa na jego odpartyjnienie. To jest jakaś szansa na wzmocnienie samorządu gminnego, który jest najbliższy pojęciu samorządu.

Tak konieczność kolejnej reformy uzasadnił Jerzy Hausner: Trzeci etap reformy samorządowej powinien szczególnie zwrócić uwagę na polityczne i społeczne ukonstytuowanie, szczególnie gminy, czyli podstawy samorządności terytorialnej, by nie była budowa ona od góry, tylko w jakimś stopniu od dołu. Co nie oznacza, że inne elementy konstrukcji należy pominąć. Starajmy się ponownie skoncentrować na organizacji terytorialnej państwa. Ta organizacja może nie jest najlepsza, ale tej organizacji nie wolno ruszać raz za razem. Oczywiście możemy dyskutować o tym jak mają się gminy obwarzankowe w stosunku do gminy miejskiej, jakie powinny być relacje, ale nie to jest najważniejsze. Nie dyskutujmy o ilości powiatów, nie dyskutujmy, czy powiat możemy czymś innym zastąpić. Podział kompetencji jest niewłaściwy, zwłaszcza że nie nadąża za wyzwaniami, których coraz bardziej widać, ale nie tu jest klucz. Natomiast klucz jest w tym co mówię o politycznym i społecznym ukonstytuowaniu gmin w finansach publicznych. Od strony finansów publicznych gminy były coraz bardziej osłabiane. W tej chwili tę tendencję bardzo mocno widać, nie dlatego, że nastąpiły zmiany w przepisach, lecz dlatego, że układ finansów publicznych jest taki, że wyraźnie mamy do czynienia z coraz większą spychaniem zadań na samorząd i coraz gorszymi warunkami finansowania. To osłabia samorząd w najważniejszym punkcie, który ma szansę budowania wspólnotowości, czyli co mają mieszkańcy z tego, że samorząd funkcjonuje z punktu widzenia usług publicznych i zaspokajania życiowych potrzeb. Jeśli samorząd nie wykaże swojej przydatności w stosunku do realiów, a więc także do depopulacji, to mieszkańcy będą traktowali to jako urząd, który może im coś załatwić, ale nie jako coś, co jest ich wspólnotą. Niezależnie od kategoryzacji gmin, bo ustawa metropolitarna do pewnego stopnia będzie tego dotyczyć, gmina ma sens jako podstawa, fundament organizacji państwa pod warunkiem, że każda gmina zapewni swoim mieszkańcom minimalny standard, na którym osadzone jest państwo i ten standard musi być uniwersalny. Możemy sobie wyobrazić inną organizację sieci szkół, ale nie możemy sobie wyobrazić gminy, w której nie ma podstawowej edukacji. To co jest minimalnym standardem, czyni nas obywatelami jednego państwa i to musi być załatwione na poziomie gminy. 

Ożywić lokalną energię społeczną

Siłą rozwojową samorządu może być lokalność. Według prof. Jerzego Hausnera jest 6 istotnych wymiarów lokalności: zasilanie energetyczne gminy; bioróżnorodność (w tym zasoby wodne); silna gospodarka (oparta na lokalnym potencjale); regeneracja społeczna (poczucie więzi społecznych); regeneracja kulturowa (tożsamość); regeneracja polityczna (ukonstytuowanie się wspólnoty mieszkańców, zorganizowana aktywność wywierania wpływu). Odpowiedź na pytanie, czy samorząd jest tą strukturą wspólnotową, która gospodarzy, czyli dba o rozwój danej lokalności, czy jest tylko wykonawcą administracyjnym ustaw, musi być odpowiedzią na temat rozwoju mojej gminy w tych wszystkich aspektach – powiedział Hausner

Jak zauważył Wojciech Odzimek, dyrektor MISTiA, edukacja obywatelska i samorządowa została w samorządności zaniedbana: Dzisiaj efekt tego jest taki, że mamy w większości szczególnie małych gmin słaby sektor pozarządowy i obywatelski i nie jest on partnerem do pracy z samorządem. Mam takie nieodparte wrażenie, że gdyby nie dotacje z budżetu gminy czy powiatu, to wiele z tych organizacji po prostu by nie było albo by nic nie robiły. Tymczasem chodzi o budowanie takiego środowiska lokalnego, które może być tym partnerem dla samorządu terytorialnego. 

– To powinno zaczynać się od początku społecznego funkcjonowania człowieka. Trzeba to zaczynać od sześciolatków i to jest wyzwanie dla samorządu, żeby kształtować taką postawę poprzez instytucje istniejące na terenie jednostki samorządu terytorialnego podkreśliła prof. dr hab. Anna Karwińska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie


prof. dr hab. Anna Karwińska Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. Fot. Urząd Gminy Dobra.

Dla Małgorzaty Małuch współpraca z mieszkańcami jest najważniejszym elementem zarządzania gminą: To jest proces. Ludzi trzeba pomalutku wciągać w proces podejmowania decyzji i w odpowiedzialność za swoje decyzje. Trzeba też budować kanał informacyjny, dobrą komunikację z mieszkańcami. To daje taką pozytywną energię, więcej osób cieszy się z tego co się dzieje. Na terenie Gminy Sękowa mamy 5 klubów 50+, 5 kół gospodyń wiejskich, 8 jednostek ochotniczej straży pożarnej, ile stowarzyszeń to nie zliczę, bo każda wieś prawie ma swoje stowarzyszenie i ci ludzie naprawdę mocno się angażują. Fakt, że pozyskujemy duże środki na tzw. miękkie projekty, to pomaga, bo łatwiej jest działać, jak są pieniądze, by realizować marzenia i plany poszczególnych grup zainteresowań. Natomiast sporo jest też takiej własnej energii i zabiegania o środki, bo te organizacje uczą się składać wnioski, tak że stają się też często niezależne finansowo. W ogóle samorządy bardzo się zmieniły, ewoluują w ciągu tych 30 kilku lat. Pamiętam początek, kiedy liczyły się tylko inwestycje. Jak były pieniądze na tzw. miękkie projekty, to wszyscy byli wkurzeni, bo jak tutaj przejadać pieniądze jak jest tyle potrzeb, jak trzeba drogi budować, kanalizację i w ogóle to się wydawało, że jest najistotniejsze. Teraz myślę, że wszyscy to widzimy, że te miękkie formy wsparcia swoich mieszkańców mają ten efekt dodatni w formie aktywizacji tych grup. Dają po prostu dużo radości, bo docierają tak bezpośrednio do mieszkańców, podnosząc ich zdolności funkcjonowania, świadomość i chęć współpracy. 

Jeżeli kiedykolwiek samorządy przestaną być rozumiane jako wspólnoty mieszkańców, to możemy gasić światło. To znaczy, że samorządy staną się firmami outsourcingowymi do realizacji usług publicznych. Nie można do tego dopuścić, bo to oznacza zatracenie podmiotowości. Konsultacje społeczne budują zaufanie do władzy i poczucie sprawstwa. Jeżeli ludzie nie będą czuli, że mają wpływ, to nie będziemy mogli budować kapitału obywatelskiego. To buduje też emocjonalny związek z miejscem i zaufanie do administracji publicznej, która jest podstawą do późniejszego dialogu – stwierdził dr Michał Kudłacz z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

W dyskusji nie zabrakło pozytywnych przykładów współpracy między władzami samorządów a mieszkańcami czy lokalnymi organizacjami. Adam Sołtys wspominał, jak wspólnie ze stowarzyszeniem jego gmina powołała spółdzielnię socjalną, która prowadzi żłobek: To się zwyczajowo opłaca, bo to są pasjonaci, którzy robią to bardzo dobrze, a ponadto robią to bardzo tanio, ponieważ jeżeli mnie ten żłobek kosztuje 250 tys. zł rocznie, to ja za te pieniądze nawet kierownika tego ośrodka nie zatrudnił, a co dopiero całą działalność prowadził. To się opłaca obu stronom, szczególnie w czasie kiedy było spore bezrobocie, to tworzyło miejsca pracy. 

Z kolei Adam Korta przytoczył sytuację Szpitala Powiatowego w Bochni: – Kilkanaście lat temu jak są jak Szpital Powiatowy w Bochni był zadłużonym szpitalem i mówiło się o tym, że będzie go trzeba zamknąć. Mieszkańcy wtedy zorganizowali się wokół tego problemu. Proszę sobie wyobrazić, że nawet były organizowane lokalne zbiórki na to, żeby ten szpital funkcjonował. To pokazuje, że ta wspólnota mieszkańców powiatowa działa. Dzisiaj mogę powiedzieć, że ten szpital jest jednym z niewielu szpitali, której jest niezadłużony i ma bardzo dobrze rozwinięty oddział ginekologiczno-położniczy, bo przyjmujemy prawie 1600 porodów w ciągu roku. Mimo to, że obok w Bochni jest szpital drugi powiatowy w Brzesku, gdzie kiedyś zakładano, że tak obok siebie usytuowane szpitale sobie nie poradzą. 

Poczucie wspólnoty i pomoc ponad podziałami wyzwala się w ludziach zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, o czym Adam Korta sam przekonał się w czasie pandemii. – My samorządowcy przez te ostatnie 5 lat tak naprawdę funkcjonujemy w dobie kryzysu. Pierwszy rok normalnego funkcjonowania, później pandemia koronawirusa SARS -CoV-2, powodzie, susza, kryzys uchodźczy. Ja tę energię społeczną odczułem podczas pandemii, kiedy bocheński DPS był pierwszym w województwie małopolskim, gdzie dotknął nas koronawirus. Nie ukrywam, że tak naprawdę wtedy oczekiwałem na wsparcie administracji rządowej i wojewody. Nie otrzymałem tego wsparcia i będąc tak naprawdę bezradnym, zwróciłem się z apelem do mieszkańców Bochni i powiatu bocheńskiego na pomoc. Powiem szczerze, jestem tym niezmiernie ubogacony, wzruszony, bo odzew był tak olbrzymi, że nie miał tego charakteru lokalnego, on miał charakter ponadlokalny, a uważam, że w niektórych przypadkach regionalny. Na apel starosty odezwała się ta wspólnota, odezwali się mieszkańcy. Uważam, że ta energia społeczna w nas Polakach i w samorządzie jest bardzo duża. My łączymy się wtedy, kiedy tak naprawdę pojawia się jakiś kryzys. Wtedy widać ewidentnie jak te więzi między nami funkcjonują. Natomiast trochę mamy problem z wykorzystywaniem tych więzi na co dzień w tych relacjach kiedy jest pewien „constans”, kiedy coś funkcjonuje normalnie, to nie możemy tego odpowiednio zbudować i wykorzystać. My jako samorządowcy powinniśmy być wzorem do tego, żeby przekazywać tą inicjatywę mieszkańcom i organizacjom pozarządowym. Tam powstają nieraz tak bardzo ciekawe pomysły, że w naszych głowach jako samorządowców one by się nie urodziły, bo my trochę z racji tego, że już trochę w tym samorządzie funkcjonujemy, inaczej spostrzegamy tą działalność.

Energię społeczną mieszkańców i lokalnych włodarzy może jednak gasić zbytnia biurokracja i przedmiotowe traktowanie. Kwestię tę poruszył Benedykt Węgrzyn, Wójt Gminy Dobra i gospodarz I Samorządowego Okrągłego Stołu. My tę podmiotowość, którą mamy można powiedzieć, że mamy od zawsze mieszkając tutaj, bo ta podmiotowość wynika z więzi społeczno-gospodarczych, logiki miejsca, my tę podmiotowość nakryliśmy czapką prawną, która jest gorsetem, który nas destymuluje. Myślę, że jesteśmy przeregulowani w tym wszystkim, bo ustawy nie mówią nam, co mamy robić, tylko mówią nam, jak mamy to zrobić. Dochodzi do sytuacji takiej, że zabijamy kreatywność, innowacyjność w szukaniu rozwiązań, bo otrzymujemy rozwiązanie gotowe. Przykład tych stołówek szkolnych, które ostatnio były mocno dyskutowane w samorządach i z ministerstwem, bo mamy powiedziane, co mamy gotować. To jest naprawdę dla mnie mocno frustrujące. Kolejna sprawa to ta partycypacja, to generowanie energii społecznej, to się robi wszystko sformalizowane. My się po prostu boimy siebie samych. Ci, którzy ustalają reguły boją się tej energii społecznej i próbują pokazywać ścieżki, którymi trzeba się poruszać. Ja w samorządzie jestem od 2002 roku. Natomiast znam z relacji osób, z którymi współpracuję, współpracowałem, jak wyglądał ten wybuch. To był wielki wybuch energii społecznej w roku 1990, kiedy nagle okazało się, że od nas może zależeć wiele i ta energia była naprawdę wykorzystana mocno. Dzisiaj jesteśmy do tego stopnia przeregulowani, że gdyby strażak pojechał gasić pożar niecertyfikowaną sikawką, to komendant pójdzie siedzieć. Ja się zastanawiam czy to czy to jest ten kierunek, czy my nie zabijamy tej energii społecznej, która jest naturalna. Polacy pokazali to w ubiegłym roku, kiedy okazało się, że Polska jest największą organizacją pozarządową na świecie. Obawiam się tego, że my w poczuciu pychy próbujemy narzucać innym rozwiązania, bo my wiemy lepiej, jak to trzeba zrobić. Natomiast my musimy na swoim podwórku zacząć pracować nad tym, żeby traktować mieszkańców podmiotowo. Trochę jest tak, że przepisy nam nie pozwalają niestety. Okazuje się na końcu, że to było niezgodne z prawem. Czyli nie jak mamy coś zrobić, a co mamy zrobić, a my rozwiązania znajdziemy.


Benedykt Węgrzyn Wójt Gminy Dobra. Fot. Urząd Gminy Dobra.

 

Tekst: Rozalia Wiśniowska, Open Eyes Economy

Skip to content